Wydrukuj tę stronę

Epifania - Trzech Króli - Misje


Drodzy Czcigodni Przyjaciele Misji,

Tak, jak co roku z okazji świat Bożego Narodzenia i Nowego Roku przez ten list pragnę się z Wami spotkać, przesłać życzenia, podzielić wiadomościami a przede wszystkim podziękować za pomoc duchową i materialną. Codziennie dziękuję dobremu Bogu, ze dał mi Was gotowych wspaniałomyślnie pomagać biednym braciom malgaskim i wspierać dzieci dając im możność uczenia się przez akcje adopcji na odległość.

To był szczególny rok, w którym przyszło nam się zmierzyć z skutkami pandemii coronavirusa. Nauka w szkołach była przerywana kilkakrotnie, co sprawiło, ze rodzice uczniów w większości przestali płacić czesne przyczyna kłopotów w uiszczeniu płacy nauczycielom. Zakończenie roku i egzaminy zmieniane tak, ze praktycznie nie mówiło się o wakacjach gdyż tydzień po zakończeniu roku szkolnego od 6 października zaczął się nowy. Dzięki Wam drodzy Dobroczyńcy mogłem zapewnić wynagrodzenie nauczycielom i ze spokojem rozpocząć nowy rok szkolny. Czas coronavirusa jest czasem dużego niepokoju, strachu i niepewności pogłębiany, co jakiś czas restrykcjami, co jest bardzo uciążliwe dla ludzi żyjących z dnia na dzień. Powiedzenie „ lepiej umrzeć z niewidzialnej choroby niż z głodu” determinowało postawę Malgaszów i zachowywanie restrykcji, z których w końcu zrezygnowano.

Osobiście czas zamknięcia kościołów dał mi możność lepszego poznania wiernych, ich problemów i pragnień. To był rodzaj kolędy w czasie, której mogłem się z nimi modlić, dzielić wiarą a nawet sprawować rodzinną Eucharystię. Biedy jest naprawdę dużo, dla przeciętnego Polaka niewyobrażalna, czasem nieludzka, ale nie o tym chciałbym pisać, bo w końcu jest to żenujące. To były wzruszające momenty dzielenia się tym, co się ma, okazjami wyrażenia przyjaźni i przywiązania a przede wszystkim wspólnego ubogacania się wiarą. Budowałem się ich prostą wiarą, radością życia i ufnego poddania się woli Bożej. Przykładem niech będą odwiedziny chorego staruszka, o dziewięć lat młodszego ode mnie, gdy po sprawowanej Eucharystii i udzieleniu mu sakramentu chorych zegnał się z dziećmi, sąsiadami dziękując Bogu za przeżyte życie z nadzieją bliskiego spotkania się z Nim. Widziałem w nim świętego, zmarł 6 dni później już w rodzinnej ziemi i pochowany w grobowcu przodków. W swym cichym życiu spełnił, co Chrystus nauczał „ błogosławieni ubodzy…błogosławieni łagodni…”. Żałowałem jedynie, ze nie miałem z nim bliższego kontaktu, niczym się nie wyróżniał, spełniał swe obowiązki chrześcijanina odnosząc się do wszystkich z życzliwością, radością i przyjaźnią.

Po drugim zamknięciu kościołów z brutalnym zakazem władz państwowych, żandarmi wkraczali do kościołów i nawet przerywali Eucharystię, martwiłem się też na zapas, ze frekwencja uczestników na mszy świętej zmniejszy się i gdy pod koniec sierpnia powrócono do normalności, choć z pewnymi ograniczeniami, z radością stwierdziłem i nie tylko zresztą ja, ze zwiększyła się gorliwość i jakby „głód” Boga wyrażany w uczestniczeniu we mszy świętej i przyjmowaniu sakramentów świętych. To jak gdyby druga strona pandemii coronavirusa.

Drodzy Przyjaciele, jeżeli się dzielę z wami tymi przeżyciami, to dlatego, ze przynoszą one ogromna satysfakcje dla misjonarza, zachęcają do kontynuowania pracy, która wydaje owoce a przede wszystkim budzi wdzięczności dla was, którzy mimo codziennych trudności pomagacie modlitwą i finansowo misji, która została mi powierzona. To jest nasza wspólna misja w wypełnianiu życzenia Chrystusa „idźcie na cały świat…..”. Przy łamaniu się opłatkiem wigilijnym, tutaj nie ma takiego zwyczaju choć próbowałem go wprowadzić, wspomnijcie o waszych dzieciach, którym pomagacie i w których imieniu składam wam serdeczne Bóg zapłać i przesyłam trochu słońca by rozpromienił wasze świąteczne dni i każdy dzień nowego Roku. Szczęść Wam Bożę. Z zapewnieniem pamięci w modlitwie.

Boże Narodzenie 2020

Ks. Marian Sajdak m.s. Marian Misje4

Marian Misje

Marian Misje3

 

863